Uwaga! Na blogu pojawić mogą się spojlery jeśli wiec nie chcesz pozbawić się przyjemności samodzielnego odkrywania niektórych tajemnic, zachowaj ostrożność!

sobota, 23 lutego 2019

2. Goblin

    Czy znacie to uczucie, gdy po raz pierwszy się zakochacie? Nie mam tu na myśli pierwszej miłości za czasów dzieciaka, chodzi o ten moment, gdy po raz pierwszy zdajesz sobie sprawę z tego jaką naprawdę maja wagę słowa "Kocham Cię" i jak silna faktycznie może być miłość.
    Niestety często zdarza się, ze nasza pierwsza miłość nie jest tą ostatnią. Po takiej właśnie prawdziwej miłości odczuwamy naprawdę silne emocje. Żal, smutek i płacz nie chcą przestać nam towarzyszyć. Gdy tylko się obrócimy i przez przypadek zobaczymy kogoś podobnego do naszej pierwszej miłości, na chwilę wariujemy… Przestajemy logicznie myśleć a każda chwila spędzona razem, mimowolnie zaczyna wypływać z otchłani naszej pamięci. Skręca nas w brzuchu a ból i pustka w sercu stają się nie do zniesienia.
    Takie właśnie uczucia zaczęły mi towarzyszyć zaraz po obejrzeniu ostatnich kilku minut szesnastego odcinka "Goblina".
    Chodź uczucia te nie kojarzą się z niczym przyjemnym i takie zaczęcie opisu tej dramy może was lekko przerazić, nie zniechęcajcie się! Chwilę spędzone z Goblinem, były dla mnie jak dotąd najlepszym chwilami z dramą w roli głównej.



    Cała historia zaczyna się dość lekko, poznajemy początek istnienia tytułowego Goblina. Następnie twórca podkarmia nas przesłodkimi scenami, delikatnymi uśmiechami i czysto platoniczną, na początku, miłością.

    Ale skupmy się najpierw na doborze aktorów odgrywających główne role.

     Gong Yoo jako tytułowy "Goblin"  Kim Shin. 


    Już na samym początku można zauważyć jak idealnie dobrany jest główny bohater. Gong Yoo w tym roku kończyć będzie 40 lat, mimo to jego dość delikatne rysy twarzy niejednokrotnie mogą nas zmylić. 
    W wielu scenach nie wyobrażałabym sobie nikogo innego w tej roli. Jego mimika doskonale umożliwia mu odgrywanie scen zarówno poważnych jak i dziecinnych. 
     Za każdym razem, gdy się uśmiechał czułam lekkie kołatanie w sercu. Jego uśmiech zawsze wydawał się tak szczery, aż ciężko było mi wierzyć, że to tylko gra. Płacz Goblina natomiast, rozrywał moje serce na miliony maleńkich kawałów, które już potem nie sposób złożyć było w idealną całość. 
    Dostaliśmy więc dojrzałego aktora, który rozpali zapewne serca starszej jak i młodszej widowni. 
    Dla mnie zawsze będzie numerem jeden wśród koreańskich aktorów. 



Kim Go-eun - "Oblubieńca Goblina" Ji Eun-tak


    Kolejna twarz idealna do charakteryzacji. Z początku wciela się w dziewiętnastolatkę i myślę, że w tych właśnie scenach nikt, naprawdę nikt nie byłby w stanie ocenić tej aktorki na jej realny wiek - 28 lat. 
   Mimo, że nie do końca wyobrażałam ją sobie jako faktycznie dorosłą kobietę, to jeszcze w "Goblinie" miałam okazję zobaczyć, jak idealnie pasowała do roli osoby w, tak naprawdę, swoim wieku. 
    Kim Go-eun nieustannie zaraża nas optymizmem a to, z jaką lekkością odgrywa swoją rolę wręcz szokuję. Ponownie więc mamy do czynienia z perfekcyjną grą aktorską, która nie daje poznać po sobie, że jest tyko jedną z wielu w życiu aktorki, ról do odegrania. 



Lee Dong-wook, "Ponury Żniwiarz" - Wang Yeo czy ja kto woli Kim Woo Bin.


    No i nadszedł czas na naszą wisienkę na torcie. Lee Dong-wook - idealna twarz do odegrania niezrozumienia, smutku, zdziwienia i zakłopotania. 
    Jego gra aktorska to kolejna perfekcja. 
    To właśnie jego cierpienie najbardziej niszczyło moją psychikę podczas oglądania "Goblina". 
    Dzięki niemu właśnie, mogłam wczuć się w rolę "Ponurego Żniwiarza". Po raz kolejny już w tym wątku napiszę, że jest to idealnie dobrany aktor. Wraz z nim śmiało możemy odczuć ból towarzyszący Wang Yeo, zakłopotanie Kim Woo Bina, czy po prostu ponurość wykonywanego przez niego zawodu. 
    Nie można też oczywiście zapomnieć tutaj o chwilach szczęścia, kiedy jego rozpromieniona twarz umilała nam pochłanianie kolejnych odcinków. 
    Równie dobrze jak Gong Yoo, pasował też do wszelkich scen z dziecinnymi sporami naszego wspaniałego duetu Goblin&Żniwiarz. 


  


Yoo In-na - Kim Sun, Sunny. 


    Serialowa piękność. Yoo In-na w "Goblinie" wciela się w młodszą siostrę głównego bohatera, która z początku nie pamięta swego poprzedniego życia. 
    Za co w sumie polubiłam tą aktorkę? Tyle o ile napisanie za co uwielbiam pozostałych aktorów przyszło mi dość łatwo, tak w tym przypadku ciężko mi to opisać. 
    Yoo In-na jest o prostu stworzona do ról takich jak ta w "Goblinie". Z jednej strony mamy pewną siebie kobietę która, wydaje się, czuje się jak ryba w wodzie podczas wszelkich kłopotliwych sytuacji, z drugiej zaś delikatną kobietę, która mocno przeżywa w zaciszu domowym niepowodzenie w miłości.
    Yoo jako Sunny ślicznie odgrywa zarówno sceny smutku i zamyślenia, jak i te w których uwodzi naszego Ponurego Żniwiarza. 
    Idealna twarz, w idealniej dramie. Nic dodać, nic ująć. 



Yook Sung-jae jako Yoo Deok-hwa


    Najmłodszy w naszym składzie. Yook Sung-jae liczy sobie zaledwie 23 lata. W "Goblinie" przedstawiono go nam jako trochę zbuntowanego i wydaję się, lekko rozpieszczonego spadkobiercę czebola rodziny Yoo.
    Aktor na swój wyjątkowy sposób jest iście uroczy. 
    Niestety, jak dla mnie pokazywany troszkę za rzadko, przez co nie czuję się do niego jakoś szczególnie przywiązana. 
    W każdym razie jak dla mnie jego aktorstwo jest jak najbardziej na plus. Podobały mi się zarówno sceny gdzie był po prostu sobą, jak i te w których jego ciała używał "Bóg", przy czym podkreślę, że te drugie sceny, podobały mi się znacznie bardziej. 
    Yook jest, jak na mój gust, niewątpliwie bardzo uzdolnionym aktorem i szczerze cieszę się, że znalazł się w obsadzie tej dramy. 





   Podsumowując, cała obsada zarówno głównych bohaterów, jak i tych pobocznych, szczerze bardzo przydała mi do gustu. Myślę, że był to bardzo dobrze przemyślany wybór, który niewątpliwie również przyczynuł się do wielkiego sukcesu "Goblina". 



    W tym miejscu chciałabym jeszcze wyrazić swoją opinię na temat oprawy muzycznej. 
    
  Cały album macie o tutaj
l
l
v



    Wybaczcie, bo naprawdę nie chcę mi się rozpisywać tutaj osobno na temat każdego z artystów, ocenię więc ścieżkę dźwiękową jako całość. 
    O całości mogę powiedzieć jedynie, że jest to naprawdę idealnie dobrana ścieżka dźwiękowa. W scenach w których mieliśmy poczuć smutek dostawaliśmy utwory typu "Who Are You" - Sam Kim, który kilkukrotnie towarzyszył nam w kluczowych scenach, chociażby ta bardzo istotna z 15-go odcinka w której to Ji Eun-tak przypomina sobie o czymś bardzo ważnym - kto ma już serial za sobą, z pewnością wie, co mam na myśli. 
    Super podkładem pod romantyczno-smutne sceny z udziałem Sunny i Ponurego Żniwiarza było z kolei "I Miss You" w wykonaniu Soyou z Sistar.
    "And Im Here" - Kim Kyung-hee, wprowadzał za to naprawdę nostalgiczny nastrój. 
    "LOVE" - Mamamo tworzyło nam za to nastrój czysto kokieteryjny, lekko zabawowy. 
    Utwory których za to po prostu bardzo przyjemnie się słuchało to natomiast:

    1. "Hush" Lasse Lind
    2. "Winter Is Coming" Han Soo-ji, który jak dla mnie jest o prostu mistrzostwem. 
    3. "Stuck In Love" Kim Kyung-hee
    4. "I Will Go To You Like The 1st Snow" - Alice warto tu też wspomnieć, że utwór został  uznany za najlepszą ścieżkę dźwiękową, po czym nagrodzony. 
    5. "Stay With Me" Chanyeol (EXO) oraz Punch - Dla mnie drugi z najlepszych utworów w całości 
    
    A całość dodatkowo oprawiona w "Round and Round" Heize i Han Soo-ji. Najpiękniejszy z utworów i dla mnie całkowicie na pierwszym miejscu ♥.
I tu twórcy po raz kolejny pokazali nam, że produkcja "Goblina" to nie jakaś tam fuszerka. 



   Co mam więc do powiedzenia o całości?
   Kim Eun-sook udowadnia nam, że w pisaniu scenariuszy jest po prostu fenomenalna!
   W "Gobline" dostajemy aż dwie historie miłosne, licząc dodatkowo czasy królestwa Goryeo można powiedzieć, że czysto teoretycznie nawet trzy. Dodatkowo mamy tutaj piękną historię przyjaźni, wybaczenia, ludzkiej dobroci. 
   Producenci poruszyli też bardzo ważne aspekty, takie jak krzywda ludzka. bogowie czy śmierć. Do każdego z tych tematów udało im się zabrać na tyle delikatnie, że moim zdaniem, nikt nie powinien poczuć się w żaden sposób urażony, oglądając odcinki tej jakże wspaniałej dramy. 
    "Goblin" uczy, bawi, daje nam do myślenia. Oglądając tą dramę, mogłam śmiało poczuć się, jakbym była częścią tej wspaniałej historii, uczucia które zaś mi towarzyszyły często były podobne do tych, które przeżywamy przy pierwszej miłości. Bardzo intensywne. 
    Na dzień dzisiejszy kiedy już skończyłam oglądanie "Goblina" cały czas mam ochotę wracać i brać więcej, pozostaje więc pustka i żal, bo nic więcej już nie ma... 



    I choć wiem, że stanowczy za dużo razy użyła dziś słowa "idealnie", podkreślę jeszcze raz. "Goblin" jest dramą IDEALNĄ!

Zdecydowanie 11/10!

Ps. Ahh, zasypałam tymi gifami. 


środa, 20 lutego 2019

1. The Master's Sun



Moja pierwsza w życiu drama - oglądałam ją jakieś dwa tygodnie temu. 
Jeśli chodzi o dobór aktorów... W roli Joo Joong Wona mamy So Ji Suba i tutaj wybór jak najbardziej trafny. Nie nazwę go nigdy przystojniakiem ani nic w tym stylu, niestety nie jest kimś kto z wyglądu mi się jakoś szczególnie podoba. Zdecydowanie bardziej powalającą urodę ma Seo In Guk wcielający się w role Kang Woo. Muszę jednak przyznać, że lepszego aktora tutaj wybrać chyba nie mogli. Jego mimika twarzy idealnie pasowała zwłaszcza do momentów w których grał niedostępnego i poważnego, a jak wiemy - był tego sporo. Jego grę aktorską w tym przypadku oceniam na mocne 8/10. 
Gong Hyo Jin serialowa Tea Gong Shil. Jej uroda na pewno też nie powala, działa to jednak na plus, bo dodaje całej dramie autentyczności. Jeśli chodzi o jej role... Niestety często nie pasowała mi do przesłodzonych scen typu zawstydzenia itp. Zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu w chwilach gdy była chłodna i opanowana. 
Seo In Guk - Kang Woo. Zdecydowane tak! Uroczo zagrana scena zawstydzenia! Tym właśnie podbił moje serce. Typowy przystojniak z idealnym charakterem, uśmiechem i wszystkim innym. Tej postaci nie zabrakło w sumie nic. Pasował do każdej z przydzielonych mu scen. 
Kim Yoo Ri - Tea Yi Ryeong. W roli pustawej modelki, nadąsanej księżniczki show biznesu sprawdziła się idealnie. Delikatna twarz super sprawdzała się w scenach dziecinnej złości. 

Całą dramę niestety wspominam raczej tak sobie. Przyszła lekko, odeszła lekko i nie wciągnęła jakoś super mocno. 
Początek był dość słaby całe spotkanie głównych bohaterów mocno naciągane. 
W połowie dramy zdajemy sobie sprawę, że początek wydawał się tandetny w porównaniu do tego co dostajemy w trakcie. Jeśli chodzi o późniejszą akcję... Dużo bardziej od wątku romantycznego, czy tego co gówna bohaterka uważała za problem - widzenie duchów, interesowała mnie sprawa porwania Joo Joong Wona i tajemnica z nim związana. Można powiedzieć, że przy tej dramie trzymała mnie tylko ta zagadka.
Zakończenie było dla mnie z kolei bardzo słabe i totalnie na minus. Odchodzenie, wracanie. Niby gówna bohaterka wie czego chce a jednak się wstrzymuje bez sensu, raniąc tym nie tylko siebie... 

Nie potrafię się rozpisać na temat tej dramy bo zwyczajnie w świecie nie zrobiła na mnie większego wrażenia. 

Tak jak pisałam powyżej, 3/4 głównych bohaterów dobranych po mistrzowsku. Tylko główna bohaterka jakoś nie bardzo pasuje.
Oprawa muzyczna - drażniła. Jakoś totalnie nudziła się na okrągło puszczana Touch Love. Dla muzyki w tej dramie zdecydowane nie. 
Autentyczność - Ugrh! Nienawidzę tych sztucznych duchów! Niestety totalne nie. 
Sam zamysł nawet w ok, niestety realizacja wydała mi się za słaba. 

Zdecydowanie nie polecam jako pierwszą dramę, jeśli już ktoś się zdecyduję - raczej jest to dama na jakiś nudny okres w życiu. Nie masz co robić? Nie masz żadnej ciekawszej dramy? Obejrzy Te Master's Sun, jeśli jednak masz ciekawsze zajęcia - nie marnuj czasu - niestety. 

5/10 

~ Riley

Obserwatorzy